wodniacy.net http://www.wodniacy.net/ |
|
Przedwiośnie na Pilicy http://www.wodniacy.net/viewtopic.php?f=10&t=1287 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | eltech [ 18 lut 2019, o 22:08 ] |
Tytuł: | Przedwiośnie na Pilicy |
Dawno już nie pływałem. Tydzień temu Ropuch mnie na Pilicę wyciągał ale impreza rodzinna nie pozwoliła na to - zdążyłem ledwie na 4 godziny do lasu wyskoczyć ale o tym opiszę w innym miejscu. No i zbliża się kolejny weekend a tu znów Ropuch się odzywa żeby wyskoczyć w sobotę popływać po Pilicy. Ja już dawno na żadnym wyjeździe nie byłem a ten weekend mam wolny więc szybko dogadaliśmy się że wyskakujemy na weekend. Obdzwoniłem na szybko kilka osób ale okazało się że do Tomczyc ( bazę mieliśmy u P. Andrzeja z Tomczyc na Jego polu namiotowym ) dotarła Lucy oraz Karol z synami. My się umówilismy ze ja prosto po robocie jadę do Tomczyc. Tak więc do roboty pojechałem już spakowany, z kajakiem na dachu i tylko czekałem do końca pracy żeby odpalić wechikuła i polecieć na wypad. Oczywiście jako że to piątek, godziny szczytu i wylotówka na Kraków to zamiast prognozowanego czasu dojazdu w/g gpsa ( 1,5 godz ) dojechałem po prawie 4 godzinach. Ciemno już było więc na biegu rozpaliłem ognicho - w końcu już za momencik Ropuszysko ma dojechać. Ogarnąłem obozowisko, przygotowałem sobie wygodną miejscówkę przy ognisku, otworzyłem piwko i zapadłem w mój wygodny fotelik. No - w końcu - cisza, spokój, gwiazdy świecą jak diabli, ognisko powoli się rozpala, pomimo że rozpalałem ze świeżych i mokrych gałęzi ale dosychając w żarze coraz lepiej się rozpala. W końcu ognisko jest już słusznych rozmiarów, mi jest cieplutko i przyjemnie, człek się rozluźnia, i odpoczywa. Wykonałem telefon do Ropucha i okazało sie że dojedzie jutro z rana bo walczy jeszcze z przyczepką. Mnie tam to nie przeszkadzało. Legowisko w kamperze jest gotowe, wszystko przygotowane więc nic tylko rozkoszować się chwilą. Posiedziałem sobie do północy i zakopałem się w śpiworku nastawiając uprzednio budzik na 8,30 bo koło 9 miała dojechać Lucy. No - w końcu się wyspałem. Z rańca wiadomo - szybkie mycie i rozpalanie ogniska. A potem małe co nieco na ząb i kolejne piwko dla smaku Po śniadaniu zrobiłem obchód terenu bo juz u P. Andrzeja w stanicy nie byłem kilka lat. Zmiany są aczkolwiek niewielkie . A potem zwiedzanie najbliższej okolicy. Oczywiście spacer nad Pilicę. No tu to się pozmieniało. Wszelakie krzaczory jakie tu rosły zniknęły a pojawiła się ogromna plaża ze 200 metrów szerokości. Krzaczory wykarczowane, i chyba nawieziony piach. Wygląda okazale nawet w porannej mgle. Po zwiedzaniu okolicy wróciłem dołożyć do ognia i znów posiedzieć sobie przy ognisku. Z drzew dookoła kapało, zapewne po porannej mgle, która cały czas się utrzymuje. A miała być taka super pogoda Tyle że jest chociaż ciepło. W końcu dojeżdża Lucy i już teraz razem siedzimy sobie przy ognisku W końcu dojeżdża do nas Ropuch z nówką przyczepą z kajakami oraz tuż przed Ropuchem zagląda do nas P. Andrzej ze swoim myśliwskim Łyżwem Ropuch głodny jak wilk pożywia się na szybko a potem rozpoczynamy przygotowania do spływu. Troszkę to trwa ale w końcu mamy sprzęt spakowany , kajaki powiązane na przyczepie i kombinujemy nad logistyką. Z kłopotu wybawił nas P. Andrzej proponując że to On nas wywiezie więc sprawę mamy załatwioną. P. Andrzej wywozi nas pod prom do Domaniewic. Tam wypakowujemy klamoty i schodzimy na wodę Spływamy sobie pomalutku, wręcz na liścia. Oczywiście ja i Lucy bo Ropuch wyrwał do przodu i tyle go widzieliśmy Spływamy sobie pomalutku rozkoszując się widokami, i piękną pogodą bowiem słoneczko wylazło w końcu i przegoniło te brzydkie chmury. W końcu tuż po zachodzie słońca dopływamy na metę. Targamy kajaki do Stanicy i witamy się na miejscu z Karolem i Jego synami bo jakiś czas temu dojechali i już zdążyli się zagospodarować ze swoim obozowiskiem. Razem w komplecie siadamy przy ognisku i rozpoczynamy produkcję żarcia. Miały być szaszłyki ale nikt patyczków nie wziął więc Lucy wymyśla " Rozsypańca " czyli szaszłyka tylko bez patyczków oczywiście mój ulubiony widok na księżyc musi być uwieczniony Ognisko się pali, wszyscy najedzeni, i z piwkiem w ręku rozmawiamy o Starych Polakach. Lucy niestety bez piwa bo dziś wieczorkiem musi wracać do Wawki W końcu Ropuch odpływa spać bo zmęczony i niewyspany załatwianiem przeglądu przyczepki, Odjeżdża Lucy, a i po chwili Karol z Chłopakami idzie spać. Ja się wyspałem więc siedzę sobie jeszcze przy ognisku i po północy idę spać. Jak się odeszło od ogniska to ostro powiało chłodem. Niebo prawie bezchmurne, gwiazdy świecą pięknie - będzie mrozek. Z rana budzi mnie rąbanie drewna. Wyłażę z mojego kampera, ogarniam się i dołączam do chłopaków. Rozpalamy ognisko, i zaczynamy przygotowania do śniadania. Na śniadanie jajecznica na boczusiu i z cebulką Oczywiście na śniadanko Ropucha obudziliśmy - a co - 20 jajek w jajecznicy więc jest się czym dzielić Dziś też zamierzamy popływać. Tym razem zamiast Lucy w Jej kajaku popłynie Przemek. Karol wywozi nas tym razem bliziutko - do Nowego Miasta i tam się wodujemy. Ropuch proponuje wpłynąć w koryto Drzewiczki więc prosto za naszym przewodnikiem wpływamy w krętą porośniętą trzcinami rzeczkę i płyniemy dojazu przegradzającego koryto Drzewiczki Wypływamy na Pilicę i Ropuch narzuca tempo odchodząc nam jakby nitro załączył. My z Przemkiem usiłujemy go gonić ale to na nic. Ropuch testuje możliwości swojego kajaka więc nie daje nam szans Dopadamy go dopiero na mecie jak już się ewakuował z wody My z Przemkiem też się zbieramy i niesiemy kajaki do Stanicy No a potem to już wszystko po kolei czyli sprzątanie, pakowanie klamotów oraz kajaków noi czas się pożegnać i rozjechać do domów. Za pobyt i miłe spędzenie czasu w super atmosferze i z fajnymi ludźmi serdeczne dzięki. Wielkie podziękowania dla P. Andrzeja za udostępnienie nam swojej Stanicy na bazę noclegową No a dla chętnych więcej zdjęć https://photos.google.com/share/AF1QipPZlJWXyey8-yao8-pi99_LcKH-fnxnts0MY1sMOTSwKyqiSg50UWHmdN-_fX8Ngg?key=X25WR0lDRTFLRlRuMUNzYlIzUWFtQl9VWG5PbWNR do następnego razu |
Autor: | Ropuch [ 19 lut 2019, o 20:53 ] |
Tytuł: | Re: Przedwiośnie na Pilicy |
Dzięki Lechu za te dwa wspólnie spędzone dzionki. Lubię jeździć do Andrzeja na Pilicę zwłaszcza poza sezonem. Kameralność naszego weekendowego pływaństwa też jest dla mnie walorem. Na rzece cisza, spokój i żywego ducha. Małe sprostowanie: nie miałem kłopotów z przyczepką, bo to nówka sztuka nie śmigana. Kłopot był z taczką motorową i hakiem do ciągnięcia rzeczonej przyczepki. Niebawem taczka zostanie przerobiona na (pół)busa i będzie mogła przewozić 6 człowieków. Świat stanie otworem. Bynajmniej. No i Qm! |
Autor: | JUKA2000 [ 25 lut 2019, o 01:29 ] |
Tytuł: | Re: Przedwiośnie na Pilicy |
Dzięki za zaproszenie ,nauki z gwiaździarstwa ,ciszę i spokój .Koszyk nadal robimy,jeżeli damy radę go dokończyć dołączymy fotkę . Joł. |
Autor: | sharan [ 26 lut 2019, o 19:31 ] |
Tytuł: | Re: Przedwiośnie na Pilicy |
Super panie i panowie szkoda że nie mogłem wziąć udziału w spotkaniu (życie) Oj dawno już Ropuszka nie widziałem , chociaż na foto Ale że Czołga nie było to karygodne |
Autor: | eltech [ 26 lut 2019, o 23:24 ] |
Tytuł: | Re: Przedwiośnie na Pilicy |
Ano miało być parę osób więcej ale niestety nie mogło dojechać Natomiast my z Ropuszyskiem powtórkę sobie zrobiliśmy w ten miniony weekend. Tym razem tylko we dwóch Ja dojechałem dopiero w sobotę na noc bo niestety wcześniej nie mogłem ale przynajmniej sobie w niedzielę popływałem Ropuszanym "Tedim" Bryknęliśmy z Domaniewka do Tomczyc. Endomondo sobie nawet włączyłem To mi pokazywało że średnio na kilometr wychodziło jakieś 5 min. 40 sek choć najszybszy kilometr poszedł w nieco powyżej 3 minuty. Ale co ja się z tym Tedim naszarpałem................ Ile ja mu jobuów posłałem Noż płynął cholera tam gdzie chciał. Wyszło że płynąłem sobie a raczej testowałem pływanie na Tedim bez steru i bez oparcia bo te Brzydkie Zielone zamontowało do swojego diamencika ( czyli węgielka - czyli pływadła z włókna węglowego ) Ale to był dzień niespodzianek . Nie dość że pierwszy raz płynąłem Tedim ( kiedyś w nim płynąłem 200 metrów więc można powiedzieć że tylko siedziałem ) to tak naprawdę płynąłem również całą trasę pierwszy raz z łyżką No - jak dla mnie to było szybko. W końcu Sekatusiem średnio robię czas prawie dwa razy dłuższy ale gdzie mnie się tamma spieszyć Ropuch to tylko plumknął koło mnie i tyle Go widziałem - spotkaliśmy się dopiero na mecie W sumie ten Tedi to całkiem fajna łódka ale musi być ze sterem bo bez niego pływa jak chce i trza się naszarpać żeby normalnie płynąć Poza tym jak dla mnie nie ma zbyt wygodnego siedzenia ale tak naprawdę to dopiero w jednym kajaku płynąłem że miał zajebiaszczo wygodne siedzisko . Z dalszych minusów to pomimo bardzo wysokiego pokładu przy kokpicie jakoś ciasno miałem z nogami bo z kolei na boki kajak jest wąski. No i te dziwnie wygięte - a raczej nie dziwnie tylko bardzo mocno wygięte wycięcie kokpitu. Fartuch mi ciągle zaskakiwał i co jakiś czas musiałem sobie poprawiać. Zapewne fartuch też nie był zbyt dobrze dostosowany - niemniej jednak efekt był taki że dupa była cała mokra co nie poprawiało komfortu pływania Generalnie - kajak fajny, ale musiałbym się jeszcze raz nim bujnąć tym razem ze sterem i oparciem. A - no i łapawice jakoweś by się przydały bo po dwóch godzinach niewiele czucia w paluchach mi zostało było jednak dość chłodno. Ogólne wrażenia całkiem pozytywne tylko jeszcze raz trza się nim przepłynąć no i oczywiście kilka fotek potwierdzających że nic a nic nie ściemniam Nieco więcej zdjęć o tu https://photos.google.com/share/AF1QipOT8WCpQJRvWZLhc0QcXku53VTpyTLqO-4QiZJ9M_zEpMyRK3rA1OYywLm4r3MrIA?key=Uk55elYxX0hoODB4ZHRuX29MeEtxcTRiWGZZNzZR Ropuszku - wielkie dzięki że mnie jednak namówiłeś - było super No i oczywiście liczę na więcej - tym razem ze sterem |
Autor: | Ropuch [ 27 lut 2019, o 00:36 ] |
Tytuł: | Re: Przedwiośnie na Pilicy |
No, to żeś Lechu dokumentację fotograficzną przywalił. Ja Ci też dziękuję. Zwłaszcza za ognisko... Śpieszę wyjaśnić czytającym, że czekając na Lecha postanowiłem ogień zaordynować. Drewno jakieś mokre było czy co, że gówno z tego ognia wyszło. Lechu przyjechał i w 5 min rozpalił. Patrzyłem z podziwem na jego ruchy i technikę "rozpałową". Normalnie mistrzuniu. Co do pływaństwa, to Lechu też dzielnym mężczyzną jest, bo "Kajett" bez steru lata jak Żyd po pustym sklepie. Dziób 3ma kierunek, a rufa płaska... Że też rzeczony Lechu nie wysiadł w połowie trasy i nie poszedł brzegiem, to też podziwiam... A na weekendowe pływaństwo narwiowe zapowiedział się nasz nowy kolega Krzyś, który stawia pierwsze kroki w kajakach sztywnych. Dotychczas pływał Gumotexem. W kwestii urody życia dawno się nie wypowiadałem więc nadrabiam: Piękne jest!!! |
Autor: | eltech [ 27 lut 2019, o 11:11 ] |
Tytuł: | Re: Przedwiośnie na Pilicy |
Życie jest piękne i niech żałują Ci co w weekendy siedzą w betonach |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ] |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |