wodniacy.net
http://www.wodniacy.net/

Cóż że ze Szwecji na różowo 2019.07.13-27
http://www.wodniacy.net/viewtopic.php?f=10&t=1341
Strona 1 z 1

Autor:  glynu [ 5 sie 2019, o 21:15 ]
Tytuł:  Cóż że ze Szwecji na różowo 2019.07.13-27

Tegoroczny urlop spędziliśmy oczywiście w canoe podbijając szwedzkie jeziora Immeln, Raslangen i Halen. Wyprawę zorganizował Tadeusz, logistyką zajął się Jurek, my byliśmy tylko biernymi uczestnikami, czyli wypoczynek pełną gębą…
Na miejsce zbiórki wyznaczone na bazę Wenecja dotarliśmy z Różową i Zakapiorem już w sobotę, aby rozgrzać się w nicnierobieniu przed właściwym wyjazdem. Na miejscu uzupełniliśmy zakupy w niedalekim markecie, popływaliśmy omegą/motorówką. Mimo braku porcelanowych bardaszek, chmary cudzych dzieci dookoła uwielbiam to miejsce… Tadziu, Aga – tu brawa dla Was!!!
Tutaj niestety doszła do nas też smutna wiadomość, że jedna z uczestniczek wyjazdu miała dzwona i z przyczyn ww. nie będzie mogła nam towarzyszyć… Za to Jej łyżka, którą od 2 lat mieliśmy w kuchennej szufladzie zaliczyła cały spływ...
W poniedziałek zapakowaliśmy łódki na świeżo odmalowaną na ten wyjazd jorgusiową przyczepę i wieczorem zabunkrowaliśmy się na nocnym promie Gdynia – Karlskrona. Kolacja w promowym bufecie, wizyta w sklepie wolnocłowym i zasłużony sen w małej kajucie z piętrowymi kojami dopełniły dnia. Chyba największe wrażenie zrobił na nas kibelek i jego głośne WWŚŚRRŁŁUUOOPPRRRUUUOOHH przy spuszczaniu wody.
Rano po opuszczeniu promu zwiedziliśmy miasteczko, obejrzeliśmy muzeum morskie (mają tam taki sam okręt podwodny jaki w naszej flocie jest uznawany za najnowocześniejszy i chyba jedyny zdolny do pływania poza basenem portowym… także tego…no…) niestety jak się później okazało pominęliśmy informację turystyczną z powodu dużej ilości rowerów z sakwami oczekujących przed tąże. Posililiśmy się także w muzealnym bufecie smakami znanymi ze ikeowych jadłodajni.
Wieczorem dotarliśmy do miejsca startu naszej canoe center w Immeln. Rostawiliśmy namioty, zwiedziliśmy najbliższą okolicę i rozpoczęliśmy tradycyjną słowiańską integrację.

https://visitskane.com/outdoors-adventure/lake-immeln

Po zasięgnięciu niezbędnych informacji wyruszyliśmy w nieznane.
Biwakować można praktycznie wszędzie – z wyjątkiem oznaczonych rezerwatów. Nad wodą było dużo miejsc biwakowych wyposażonych w paleniska, wiatki noclegowe, śmietniki, czyste mało śmierdzące bardaszki i stojaki z zapasem drewna ogniskowego.
Ogień palimy w wyznaczonych miejscach, albo w specjalnych misach – nie wolno palić ognia bezpośrednio na ziemi, a zgliszcza należy zalać 30 l wody.
Nie drzemy mordy.
Jednym słowem allemansrätten!

Pierwszy nocleg chcieliśmy zorganizować na niewielkiej wyspie – z 2 miejscami byli już tam zainstalowani autochtoni, którzy stwierdzili że nas jest więcej i jesteśmy gośćmi to bardziej nam się należy ta miejscówka. Info, że my tylko zjemy i płyniemy dalej nie powstrzymała dziennej rodzinki, która odpłynęła w siną dal… My opuściliśmy wyspę chwilę po nich i udaliśmy się na miejsce polecone właśnie przez ww. rodzinkę. Podobne podejście mięli inni tambylcy.
Spędziliśmy 2 noce w czystej drewnianej wiatce znów integrując się po słowiańsku, upijając dwie sympatyczne Dunki. Swoją drogą Dania też zaanektowała nam kawałek Bałtyku…
Niestety moja głowa kilkukrotnie miała bliskie spotkanie z belką wejściową wiatki co za każdym razem zostało okraszone odpowiednią ilością inwektyw…

Widzieliśmy kamienny mostek zbudowany bez zaprawy, klif z jakiego wikingowie zrzucali starych i niedołężnych w przepaść, odwiedziliśmy misję katolicką gdzie sami sobie sprzedaliśmy lody wydając towar, przyjmując pieniądze do puszki i wydając sobie resztę. Jedliśmy świeżutkie szczupaki złapane przez naszych wędkarzy, jagódki zbierane przez Różową, przywieźliśmy 2 słoiki dżemów jagodowych zrobionych na ognisku, nieudaną kuksę z czeczoty z jakiej ucieszył się nasz glonojad, i drugą czeczotę którą mam nadzieję damy radę wystrugać. Z kilku przenosek opisanych i zaznaczonych na mapach najbardziej dała nam w kość pierwsza – oznaczona jako easy. Wszystkie inne hard i very hard pokonaliśmy wodą w obie strony bez większych problemów. Jedzenie wcale nie było aż tak drogie jak nas straszono, chociaż do najtańszych też nie należało. Osoby pijące alko winny zabrać ze sobą. Szpej turystyczny wcale nie był tańszy niż u nas w cebulandii, poza likwidowanym sklepem, gdzie Różowa za kilka ichiejszych cebulionów nabyła cały worek ciuchów.

Dalej nie ma sensu pisać, bo pływaliśmy, integrowaliśmy się i znów pływaliśmy. Niech zdjęcia przemówią zamiast strzępić klawiaturę.
https://photos.google.com/share/AF1QipO ... pJRlcyQUF3

Uwagi:
Kleszczy jest w opór. Codziennie kilkukrotnie strącałem pełzaczy z ciała i wyciągałem pęsetką te które już się wgryzły.
Kompleks jezior obfitował w ryby – nawet mi udało się jedną skłusować.
Zaobserwowaliśmy bardzo mało ptaszków i innych zwierzątek mimo otaczających nas stref ochronnych.
W leśnych bardaszkach było czysto. Był w nich papier.
Większość lokali z jedzeniem prowadzą Turkowie, więc ciężko o lokalne specjały.
Szwedzi nie oddali nam zrabowanych w czasie potopu dóbr, niemniej mogę powiedzieć, że są bardzo uprzejmi i zagadnięci zawsze służyli pomocą.
Szwedzkie piwo dostępne w spożywczakach to szczoch, piwo z państwowych sklepów monopolowych dawało radę, jednak cena była nieadekwatnie wysoka.
W informacji turystycznej w Karlskronie pracuje 5 Polaków. Jest dostępne mnóstwo mapek, folderków, przewodników w języku polskim i angielskim.

Nowy szpej jaki zabraliśmy na wyjazd:
https://pl.aliexpress.com/item/32977590 ... 5c0fItWVK0
zobaczymy jak trwałość, ale pompka w formie worka robi robotę. Dwuosobowy materac pompowaliśmy 6 napełnieniami worka.
https://www.decathlon.pl/buty-oddychajc ... l#v2569108
lekkie i bardzo wygodne.
https://www.jula.pl/catalog/wypoczynek/ ... ch-000937/
robi robotę.
Natomiast:
https://www.jula.pl/catalog/wypoczynek/ ... nu-000921/
nie sprawdził się. Śrubki się pogły, rułki się porozginały, pasek od podpórki się urwał. Dziewiczy przejazd ujawnił wszystkie mankamenty wózka. D O O P A.

Autor:  Maga [ 7 sie 2019, o 20:23 ]
Tytuł:  Re: Cóż że ze Szwecji na różowo 2019.07.13-27

Dzięki za relację, widać, że udany wyjazd i pełen relaks.

Autor:  eltech [ 11 sie 2019, o 17:30 ]
Tytuł:  Re: Cóż że ze Szwecji na różowo 2019.07.13-27

piękny wypadzik zaliczyliście.
Zdjęcia są świetne.Szczupaki wielkie :brawo: :brawo: :brawo:
Ale najważniejsza to dobra zabawa której jak widzę Wam nie zabrakło
Super przygoda
Dzięki za opis :brawo: :brawo: :brawo: :hejka: :hejka: :hejka:

Autor:  Sikor [ 26 sie 2019, o 20:10 ]
Tytuł:  Re: Cóż że ze Szwecji na różowo 2019.07.13-27

Późno, ale dotarłem. Też mi się podobało :-) Zwłaszcza fotki :oki:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/