Płynę sobie płynę kochani,staram się dotrzymać tempa innym.Slyszę jak ktoś mnie wyprzedza później patrzę a tu znajomy p.Jan M. z Gdańska na raiderze no to staram się go zagadać może zmęczę go może się wywróci ze śmiechu.A po 300m on mówi Piotr to ja płynę na razie
kurcze se myślę a ja co robę cały czas i znów zostałem sam.Nie no samemu to smutno no to znowu słyszę jakiś plusk za plecami.Patrzę przez ramię a tu śliczna kobieta w kajaku.-Piotr jak idzie mówi.No jak dumnie super, super fajna pogoda, i zagaduje ją może się zlituje i odpuści.Przez moment nawet udało nam się płynąć razem.Zastosowalem tą samą technikę na rozśmieszanie ,ale p.Agatka mówi -Piotr to ja płynę.A wyglądała na tym zielono-żoltym Leto jak by sobie na spacer wyszła popływać.Kurcze chyba trza się brać do roboty myślę ,ale ja już nie mam siły.Zaczełem w myślach zwalać winę a to na kajak a to na wiosło to znowu na wędkarza że rybę wyciąga ładną i rozprasza sportowca.No i tak zostałem sam na środku Odry i poczułem się jak kolarz w starciu na dochodzenie.Z dochodzenia nic nie wyszło
ale do mety jakoś się wytrzymałem.Podziwiam jeszcze raz i pozdrawiam wszystkich uczestników maratonu.
Za rok będę się lepiej starał
Taką mam przynajmniej nadzieję